Kontakt ul. Jagiellońska 13, 85-067 Bydgoszcz
tel.: +48 52 585 33 96
e-mail: dzieklek@cm.umk.pl

BÓJ TO JEST NASZ OSTATNI... o prawy Statut, Collegium Medicum oraz spuściznę naszych poprzedników

Zdjęcie ilustracyjne

 

Fraszka do Komisji Statutowej na okoliczność powstawania statutu UMK:
„Mniejsza o to…bardzo ładnie…
Najżyczliwszym jestem sługą:
Jak wypadnie, tak wypadnie,
Przecudownie czy szkaradnie,
Zawsze pewność- że niedługo…”
C. Norwid


Szanowni Pracownicy i Studenci Collegium Medicum.

W dniu dzisiejszym rozpoczyna pracę ukonstytuowana w poniedziałek RADA UCZELNI. Na tę chwilę czekaliśmy, aby rzeczowo i szczegółowo rozmawiać o zapisach proponowanego nam Statutu UMK.
Zatem: o co bój toczymy?

1. O zachowanie prawa głosu w podejmowaniu decyzji
2. O zachowanie struktury UMK, tej, która dotychczas się sprawdziła, a nawet doprowadziła nas do statusu jednego z najlepszych uniwersytetów w Polsce
3. O przejrzyste zasady finansowania, nie według arbitralnej jednoosobowej decyzji, ale według statutowych zapisów
4. O deklarowaną wcześniej AUTONOMIĘ COLLEGIUM MEDICUM, której nas całkowicie pozbawiono


Ponieważ pisze do Was Kolegium Dziekańskie Wydziału Lekarskiego, zatem pozwolą Państwo, że wszystkie nasze postulaty umiejscowimy w rzeczywistości Collegium Medicum.
Pan Rektor na łamach „Gazety Pomorskiej” był łaskaw wyrazić się, że nie orientuje się dogłębnie w sprawach Collegium Medicum. A Minister Jarosław Gowin na Święcie Naszego Uniwersytetu podkreślił, że ustawa 2.0 może skutkować dla uczelni albo zmianami kosmetycznymi albo rewolucyjnymi…
Zatem karty na stół- spójrzmy, jakie zmiany i po co proponuje władza UMK…ze szczególnym naszym odniesieniem do Collegium Medicum.

Ad 1.
Funkcje kierownicze powinny być wybieralne, a ich działalność winna być kontrolowana przez organy CM

Wg nowego statutu powołania na wszystkie funkcje kierownicze pozostają w rękach jednej osoby- rektora (jedynie przewodniczącego nowego tworu, jakim jest Rada Dyscypliny zatwierdza Senat). Nie ma już demokratycznych wyborów- niekiedy, jak w przypadku dziekanów, są jedynie kandydaci przedstawiani rektorowi, których on swą suwerenną decyzją może odrzucić.
W tym wypadku, w jakiejkolwiek sprawie (zatrudnień, organizacji jednostek, dydaktyki, rekrutacji, awansów) sprzeciw dziekana wobec zamiarów Rektora sprowadza się do pytania: „czy być jednomyślnym z rektorem czy, wyrażając swe zdanie, ryzykować natychmiastowe odwołanie z funkcji i to nawet w czasie trwania kadencji?” Powód zawsze się znajdzie.
Osoby funkcyjne nie mają już nad sobą żadnych bezstronnych organów wspólnotowych – ani doradczych, ani kontrolnych, ani odwoławczych. NOWYCH kierowników, NOWE katedry powołuje suwerennie REKTOR, i może to uczynić bez konkursu!
Rektor zapowiedział oficjalnie, że nie będzie przedłużał pełnienia funkcji kierowniczych osobom od 65 roku życia. Na wydziale lekarskim tacy kierownicy stanowią 1/3 kadry zarządzającej. Czy zatem mają Państwo jeszcze jakiekolwiek wątpliwości, że nadchodzą wielkie zmiany ARBITRALNIE przeprowadzane?

A kto sprawuje kontrolę nad rektorem? Na pewno nie Rada Rektorska ani Kolegium Rektorskie, bo to osoby wybrane i powołane przez rektora… A może Rada Uczelni? Na pewno nie, albowiem statut mówi, że Rada Rektorska jest władna wskazywać kandydatów do Rady Uczelni - jedynego organu, który kolegialnie mógłby oceniać prawidłowość zarządzania uniwersytetem przez rektora. Tak, jak to zakłada ustawa 2.0 !
Żeby było jeszcze bardziej lojalnie w stosunku do rektora, to niewygodnego członka można odwołać na wniosek zaledwie 10 senatorów, a kierownictwo Rady Uczelni wybierać ma senat! Tak się zresztą zadziało obecnie, o czym w Ustawie 2.0 nie ma mowy!
Sytuacja, gdy jedne ustawowe organy (rektor i senat) decydują o wewnętrznych sprawach innych ustawowych organów (Rady Uczelni) jest bezzasadna i zakrawa na daleko posuniętą ingerencję w bezstronność i niezależność!
Gdy dodać do tego zapisaną w statucie, a niezgodną z ustawą (!), moc senatu do skrócenia kadencji Rady Uczelni, to czyni się niebezpiecznie…Ciekawe, że Radzie Uczelni nie dopisano w statucie możliwości skrócenia kadencji Rektora lub senatu….
Zatem odpowiedź brzmi: Rektora faktycznie nie kontroluje NIKT!

Kierownicy jednostek administracyjnych uspokoili się wiadomością, że ci, którzy obecnie pełnią funkcje - na tych funkcjach pozostaną! Ale nowi kierownicy będą już powoływani i odwoływani jednostronną decyzją rektora. Czy Państwo nie dostrzegają, że zmienia się cała struktura UMK, powstają nowe twory, które wymagać będą obsługi administracyjnej… Utworzone zostaną nowe biura, sekretariaty - osoby dotąd Państwu podwładne mają szansę stać się ich kierownikami (bez konkursów, bez Państwa opinii). Przetasują się składy osobowe, dotychczasowym jednostkom przypisze się nowe zadania. Z biegiem czasu obecne jednostki i stanowiska ulegną rozwiązaniu.

Rektor na spotkaniu z dziekanami CM oznajmił, że Kanclerz ds. CM podlegać będzie bezpośrednio rektorowi! Nie prorektorowi ds. CM! Czy nie jest to czytelna zapowiedź reorganizacji administracji bydgoskiej? Być może nie będzie sensu powielania komórek administracyjnych w Bydgoszczy, jeśli wszystkie kompetencje- zatrudnieniowe, finansowe, rozwojowo-strategiczne pozostaną w gestii rektora w Toruniu….W jakim organie kolegialnym szukać będziemy wsparcia, gdy Rady Collegium Medicum faktycznie już nie ma ( koordynuje ona działalność naukową i liczy paru członków NAUKOWYCH), tak, jak i nie ma Rad Wydziału? Biuro Prorektora ds. CM również nie ma kompetencji zajmowania się tymi sprawami.


Spójrzmy jeszcze na zapis o rozwiązywaniu przez Rektora organizacji studenckich… Ustawa 2.0 zaprzecza takiej możliwości; rektor może jedynie uchylić akt organu organizacji studenckiej, ale nie może samowolnie jej rozwiązać. Jeśli statut UMK miałby dać taką możliwość, to studenci są absolutnie bezbronni- dokąd mieliby się udać ze skargą lub prośbą? Nie ma organu kolegialnego, który mógłby ich wspomóc, nie ma także organu odwoławczego….
Studenci studiują na wydziałach, a dziekan wg statutu jest ich opiekunem. Ale na wybór dziekana wpływu żadnego nie mają. Statut pozwala, aby tylko studenci-elektorzy w liczbie 2-3 na wydziale mieli prawo głosu w wyłanianiu kandydatów na dziekana (których rektor może i tak odrzucić bez podawania przyczyny). Na Wydziale lekarskim pracuje około 450 osób- czymże są 2 glosy studentów wobec takiej liczby statutowo uprawnionych do głosowania?

Podnosząc te wszystkie kwestie jednoosobowej, niczym nieograniczonej władzy, nie mówimy konkretnie o tym rektorze, który obecnie sprawuje funkcję! Mówimy generalnie o rządach JEDNOSTKI, które, jak pokazuje historia, ZAWSZE rozzuchwalają. Nawet prawy człowiek skupiając w swym ręku pełnię władzy- może zejść na manowce….
Nie sposób zapomnieć też o tym, jak jednowładztwo bałamuci podległych ludzi…jak oprzeć się pokusie sprzedajności za obietnice w kwestach pożądanych? I jak długo można się opierać widząc, że inni- potulni i jednomyślni- mają łatwiej, lepiej i …spokojniej. Tylko czy na uniwersytecie o to chodzi?
Przecież akademickość to właśnie dysputy, różnica zdań, twórcze pomysły umysłów ponadprzeciętnych- nie zunifikowanych i nie tych, pracujących pod presją jedynych słusznych
oczekiwań i kierunków rozwoju…..


Ad 2.
Jedynymi nowymi strukturami, których powstanie warunkuje ustawa, są: Szkoła Doktorska i Rada Uczelni! Zatem dotychczas dobrze funkcjonująca konstrukcja UMK w żadnym wypadku nie wymaga niszczenia.

Powstaje zasadna myśl, że nowa organizacja UMK służyć ma nowym rozdaniom kadrowym.
Niezrozumiała jest likwidacja Rad Wydziałów, które były rzeczywistym przedstawicielstwem wspólnoty wydziałowej i zrzeszały wszystkie grupy pracownicze i studentów. Proponowane Rady Dyscyplin służące ocenie naukowej pracowników, mogłyby działać wewnątrz Rad Wydziału, tak, jak to ma miejsce np. na Uniwersytecie Wrocławskim.
Po co powoływać Rady Dziekańskie, jeśli Rada Wydziału była doskonałym organem opiniodawczo-doradczym Dziekana? Dlaczego zmniejszać liczebność i bezstronność grupy, która spełniała te zadania? Wykluczenie z Rady Dziekańskiej samodzielnych pracowników, którzy nie są kierownikami katedr, przedstawicieli nauczycieli akademickich i innych grup zawodowych, pominięcie głosu studentów - bo cóż znaczy paru ich przedstawicieli w składzie Rady Dziekańskiej wobec ponad 30, zasiadających obecnie w naszej Radzie Wydziału- czyni z Rady Dziekańskiej jednomyślny twór, arbitralnie mianowany przez rektora.
Czemu ma służyć tworzenie nowych katedr? Z całą odpowiedzialnością upewniamy Państwa, że wielokrotnie przedstawiano nam propozycje restrukturyzacji katedr w CM, polegające na łączeniu jednostek, wyznaczaniu im konkretnych zadań leczniczych, łącznie z odgórnym narzuceniem kontraktowania wybranych usług, nowelizacji kadrowej. W statucie nie istnieje żaden zapis gwarantujący pozostanie katedr, które obecnie funkcjonują. Statut mówi, że do 30 września br rektor UTWORZY katedry wchodzące w skład wydziałów.
I niech Państwa nie zwiedzie zachęta, że tzw. Katedry kliniczne mogą być utworzone już przy zatrudnieniu w nich 4 nauczycieli akademickich… Mogą- nie znaczy „muszą” !
Po pierwsze: czym jest katedra kliniczna? Jej status jest niejasny, definicji w statucie brak. Po drugie: czy jest to wybieg do rozwiązania obecnych katedr i utworzenia całkiem nowych?
Należy cały czas mieć na uwadze, że to rektor tworzy, przekształca i likwiduje wszystkie wewnętrzne jednostki organizacyjne wydziałów. Taka czynność nie wymaga akceptacji żadnego organu kolegialnego! Gdy dodać do tego, że utworzenie jednostki organizacyjnej wymaga wg statutu określenia źródeł jej finansowania - które to źródło od 1 stycznia br. pozostaje tylko i wyłącznie w ręku rektora - to można domniemać, że decyzja może być dowolna. Nie wspominając o kierowniku katedry powoływanym przez rektora, bez konieczności konkursu. Biorąc pod uwagę nasze dotychczasowe doświadczenia z tworzeniem jednostek na Wydziale lekarskim, które od pół roku oczekują bezskutecznie na akceptację Rektora- nasze zaniepokojenie wydaje się w tym temacie szczególnie zasadne.

Reorganizacja UMK w kierunku istnienia 4 kolegiów ma ujednolicić strukturę UMK. Ale po co? Czyż Collegium Medicum nie może pozostać wyjątkowe? Bo faktycznie wyjątkowe jest- ze względu na swą misję, działalność leczniczą i tradycję. Ze względu na kształcenie i jego praktyczny - najistotniejszy - wręcz charyzmatyczny, charakter. A kolegia, które nam proponuje statut, to enigmatycznie opisane w paru słowach jednostki naukowo- dydaktyczne służące koordynacji nauki i szkoły doktorskiej…
Szkoły doktorskie mogłyby działać samodzielnie, mają swojego dyrektora, po co im zrzeszenie w kolegiach? Po co im nadzór przewodniczącego kolegium, jeśli jednocześnie nadzorują je prorektorzy ds. nauki i spraw studenckich?
A co do prowadzenia nauki w RAMACH kolegiów… Naukę prowadzi się w ramach dyscyplin, które parametryzuje się oddzielnie, więc po co je scalać w kolegia? Nie widać śladu odrębności Collegium Medicum - stanowisko kierownicze we wszystkich kolegiach jest iluzoryczne i całkowicie poddane rektorowi.

Likwidacja samodzielnych zakładów, pracowni, klinik, oddziałów klinicznych, Centrum kształcenia w języku angielskim, które działa na Wydziale Lekarskim, budzi uzasadniony sprzeciw. Do statutu wprowadzono ostatnio zapis, że niewykluczone jest tworzenie w UMK innych jednostek organizacyjnych, ale jak wyjaśniono powyżej wola ich utworzenia należy tylko do Rektora.

Nie chcemy już narracji członków Komisji statutowej, że ustawa 2.0 nakazuje... Ustawa 2.0 pozwala…. albo na zachowanie pełnej demokracji na uczelni, albo na wprowadzenie monarchii absolutnej…
Czas najwyższy na refleksję, że w dążeniu do doskonałości, której pragnie przecież UMK „…zawsze potrzebne są osoby, które by nie tylko odkrywały nowe prawdy, lecz także dawały przykład mądrzejszego postępowania, lepszego gustu i większego rozsądku…” (John Mill).
W monarchii absolutnej to raczej niewykonalne….

Ciąg dalszy (o finansach i Collegium Medicum) nastąpi……….

 

pozostałe wiadomości